Kiedy jest 5 stycznia i wszyscy jeszcze rozprostowują kości po przerwie świąteczno-sylwestrowej, Klaudia i Michał budzą się w kaszubskiej wiosce i dociera do nich, że w końcu nastał ten dzień, w którym przysięgną sobie miłość na zawsze. 

Jest zimno, pogoda mglista i ani jednego płatka śniegu, pada za to gęsty deszcz, usiłujący popsuć weselne nastroje. Mocno się jednak myli, ponieważ dziś wszyscy będą się tutaj bawić wyśmienicie.

Klaudia wygląda pięknie, jest oryginalna, urocza i tak sympatyczna, że trudno oprzeć się jej czarowi. Aparat zakochuje się praktycznie od pierwszego wejrzenia. Michał jest tajemniczo cichy i spokojny, co intryguje i zaciekawia mnie na tyle, że nie potrafię spuścić z niego oczu.

Udajemy się do kościoła, gdzie pada cały wachlarz emocji w asyście jeszcze żywo świecących ozdób świątecznych. Kiedy msza dobiega końca i na twarzach wszystkich uczestników ceremonii promienieją szczere uśmiechy, ja zawijam się szybciutko i jadę do Kupperówki, aby przywitać gości uśmiechem, razem z całą obsługą lokalu.

Wszyscy zjawiają się szybciutko, młodych na sali wita Marcin i Agnieszka z kozackiej ekipy muzycznej pod nazwą Salto, a ja wykonuję jakieś cztery i pół tysiąca klatek i nawet nie wiem, kiedy wesele dobiega końca. Zapraszam Was do zobaczenia reportażu z wesela Klaudii i Michała:)